Zdaniem wielu osób badania na zwierzętach są nieetyczne, jednak jest to niezbędna procedura do potwierdzenia bezpieczeństwa stosowania substancji w ustroju oraz potwierdzenia jej skuteczności przed zastosowaniem jej u ludzi. Warto dodać, że w fazie badań przedklinicznych sprawdzane jest działanie samej substancji, ale także jejPrawdopodobnie nie istnieją takie substancje, które nigdy w historii nie zostały przetestowane na zwierzętach. Poniżej przedstawiona jest lista firm, które pozwalają na okrucieństwo zwierząt w imię wielkich pieniędzy. Na fakt zasługuję, że na liście znajdują się giganci kosmetologii na skalę światową: L’OREAL (Armani, Biotherm, Cacharel, Garnier, Helena Rubinstein, Kerastase, Lancome, La Roche-Posay, Meybelline, Ralp Lauren, Redken, Shu Uemura, Vichy). PROCTER & GAMBLE (Clairol, Cover Girl, Gillette, Giorgio Beverly Hills, Head & Shoulders, Herbal Essences, Hugo Boss, Ivory, Lacoste, Max Factor, Olay, Old Spice, Oral-B, Pantene; Always, Eukanuba, Pampers, Tampax). JOHNSON & JOHNSON (Acuvue, Carefree, Clean & Clear, Neutrogena, Nizoral, Penaten, Piz Buin) UNILEVER (Axe, Dove, Lux, Rexona, Signal, Flora, hellman’s, knorr, lipton, rama, slim fast, vaseline) COTY BEAUTY (Adidas, Astor, Rimmel, The Healing Garden, Celine Dion, Calgon, Stetson, Pierre Cardin, Isabella Rossellini, Miss Sixty, Esprit, Shiania Twain, David & vVctoria Beckham) Block Drug Co. ( Sensodyne), Henkel (Schwarzkopf & Dep), Kimberly-Clark Corp. (Huggies, Kleenex) COLGATE-PALMOLIVE (Colgate, Colodent, Lady Speed Stick, Palmolive, Protex) Aktualny problem testowania kosmetyków na zwierzętach Testowanie kosmetyków na zwierzętach to wciąż aktualny problem w Europie jak i na całym świecie. Musimy wiedzieć, że nasze świadome wybory pomagają zmieniać sytuację na lepszą. To ludzie kształtują rynek. Przyglądajmy się temu co kupujemy. Nie pozwólmy zwierzętom cierpieć. ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail Ponad 35 największych firm z branży kosmetycznej – w tym Beiersdorf, Chanel, Henkel, L’Oréal, P&G – połączyło siły, by zakończyć cierpienie zwierząt. Sfinansują rygorystyczną, naukową ocenę nowych metod oceny bezpieczeństwa kosmetyków bez wykorzystania zwierząt, dzieląc się wynikami z organami regulacyjnymi w branży kosmetycznej i chemicznej. Ponad 20 lat kampanii wreszcie przyniosło skutek – 11 marca 2013 roku Unia Europejska ma ogłosić zakaz testowania kosmetyków na zwierzętach, a co za tym idzie także import i sprzedaż produktów niezgodnych z tym przepisem. Zakaz będzie dotyczył wszystkich rodzajów kosmetyków, od mydeł, poprzez kosmetyki kolorowe, na pastach do zębów kończąc. To także sygnał poparcia dla piękna wolnego od okrucieństwa, wysyłany w kierunku krajów takich jak Chiny, które wciąż wymagają testowania kosmetyków na zwierzętach. Michelle Thew z Cruelty Free International (organizacji non-profit, która walczyła od kilkunastu lat o wejście w życie niniejszego zakazu), powiedział: „To jest naprawdę historyczne wydarzenie i kulminacja ponad 20 lat kampanii. Teraz zastosujemy naszą determinację i wizję na arenie międzynarodowej w celu zapewnienia, że reszta świata również wprowadzi taki zakaz” . Wprowadzenie zakazu planowane było już na rok 2009, jednak zostało odłożone, by umożliwić firmom kosmetycznym dostosowanie nowych procedur testów. Warto wspomnieć, że o zakaz walczyła także marka kosmetyczna The Body Shop, która należy do koncernu L’Oreal. Koncern ten jest jednak znany z tego, że testuje swoje produkty na zwierzętach. Z jednej strony zakaz ten to dobry krok w stronę ochrony zwierząt, z drugiej wizja olbrzymiej akcji marketingowej… źródło: Ogólne informacje na temat stosowania w kosmetykach. Peptydy, stanowiące endogenne fragmenty budulcowe białek, odgrywają główną rolę w metabolizmie organizmu. Są one sygnałem dla organizmu do aktywacji endogennego mechanizmu naprawczego skóry. Odkrycie to jest wykorzystywane w kosmetyce, szczególnie w produktach przeciw starzeniu. Odpowiedzi jestem przeciw robieniu doświadczeń na zwierzętach ponieważ uważam że to jest męczenie zwierząt i zrycie im psychiki przez tych... kociak stracił życie więcej argumentów niepotrzeba Przeciw, bo-Zwierzęta są przetrzymywane w nieludzkich warunkach-obiekty doświadczeń tracą życie-strasznie cierpią przed śmiercią-po śmierci zwłoki zwierząt sa bezczeszczone (czasami nie chowa się ich tylko wyrzuca gdzieś na śmietnik)Niby wielu ludzi będzie z a eksperymentami, bo :nie kupują "kota w worku" są pewni że na jakimś żywym organizmie testowano ich kosmetyk, no ale ja jestem przeciw i nie kupuję takich kosmetyków. blocked odpowiedział(a) o 11:53 Jestem przeciw!Podam jeden argument i najważniejszy moim zdaniemSą laboratoria i inne możliwości by sprawdzićndzialąnia produktów,a nie na zwierzętach! blocked odpowiedział(a) o 12:05 Przeciw: 1. Cierpienie zwierząt jest zawsze złe i powinniśmy dążyć do tego, aby je Organizmy zwierząt nie zawsze reagują na pewne substancje tak samo jak organizm człowieka. Nie warto zatem testować nowych kosmetyków albo leków na zwierzętach, bo i tak nie da to całkowitej pewności co do ich 3. Doświadczenia na zwierzętach pozwalają lepiej przewidzieć działanie określonych kosmetyków na Postęp w medycynie wymaga przetestowania nowych metod terapii i nowatorskich zabiegów. Jeżeli chirurdzy nie upewniliby się, że są w stanie przeszczepiać kilka narządów naraz zwierzętom, czy moralnym byłoby rozpoczęcie takich prób na ludziach? ktos8327 odpowiedział(a) o 23:45 Jestem przeciw testowaniu na zwierzętach BO:1 Czują ból jak my ludzie2 Żyjemy w 21 wieku i medycyna oraz technika się rozwinęła3 Bo tworzą różne wirusy i wstrzykują to biednym zwierzakom niby to ma nas ostrzec a jak wiadoma nie które wirusy są mutowane4 są zabijane pod koniec testów a nie które biedne umierają z bólu i samotności5 każdy pies,kot,koń ,mysz ,małpka itd.. potrzebuje miłości i bezpieczeństwa 6 całe życie w klatce nie jest fajne 7 są na świecie kosmetyki i środki czystości co nie są testowane a też są dobre i do tego tańsze Ajrin289 odpowiedział(a) o 12:00 To wystarczy jako odpowiedź blocked odpowiedział(a) o 15:55 Na martwych zwierzątach tak a na żywych.. też a jeśli jest potrzeba to nawet wtedyj esli miały by zginąć.. jednak doświadczenia na ludziach są lepsze bo wiecej daja a np. mordercy to i tak niepotrzebne ochłapy.. blocked odpowiedział(a) o 17:04 Inanis odpowiedział(a) o 12:01 Jestem za, ponieważ:- Lepiej na zwierzętach, niż na ludziach- w jakiś sposób, trzeba przetestować produkt- dzięki temu nauka się rozwija- gdyby nie to, musielibyśmy zrezygnować z wielu osiągnięć medycyny i techniki Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub - Gdyby ludzie zobaczyli, jak w rzeczywistości wygląda testowanie kosmetyków na zwierzętach, chyba każdy byłby przeciwny temu procederowi - mówiła w Czwórce aktorka Maja Hirsch. W 2004 roku, po latach kampanii prowadzonych przez konsumentów i organizacje ochrony zwierząt, Unia Europejska zakazała testowania gotowych produktów
Testowanie kosmetyków na zwierzętach nie jest jeszcze dla wielu marek rozwiązaniem martwym, chociaż technologia oraz medycyna rozwijają się w coraz szybszym tempie, otwierając drzwi do etycznych kroków. Wielu klientów coraz bardziej świadomie decyduje jednak o wyborze produktów, które ostatecznie lądują w jego koszyku podczas codziennych zakupów. Aby móc odpowiedzialnie podejść do tego zagadnienia, warto zapoznać się z serią ważnych faktów na jego kosmetyków na zwierzętach jest słusznie uważane przez coraz większą grupę społeczeństwa za brutalne i całkowicie niepotrzebne. Jak się jednak okazuje, świadomość klientów nie musi wpływać na decyzje podejmowane przez konkretne marki. W sieci wciąż nie brakuje mitów na ten temat, które wspierają firmy w nieetycznych rozwiązaniach, a tym samym niezmiennie umacniają ich pozycję na rynku. Aby stać się bardziej świadomym konsumentem, warto skutecznie się z nimi kosmetyków na zwierzętach nie jest obowiązkoweNajpopularniejszym przekłamaniem w poruszanej kwestii jest zdecydowanie twierdzenie, że kosmetyki muszą być testowane na zwierzętach, aby móc uzyskać całkowitą pewność, iż nie są szkodliwe dla ludzkiego zdrowia. Osoby, które wspierają tego rodzaju opinie, nie zdają sobie jednak prawdopodobnie sprawy z tego, jak bardzo rozwinęła się już technologia umożliwiająca unikania testów na zwierzętach. Najpopularniejszą metodą zastępczą jest metoda komórkowa in vitro i chociaż okazuje się oczywiście droższa, dla wielu koncernów jej wdrożenie nie byłoby zapewne dużym problemem. Dla "Gazety Wyborczej" kwestię tę objaśniła jednak jeszcze w 2018 roku prof. Barbara Pierscionek, prodziekan do spraw badań i inicjatyw na Wydziale Nauk Inżynieryjno-Komputerowych na Uniwersytecie Kingston w Londynie. Ekspertka przekazała:"Instytuty naukowe i producenci leków zainwestowali w doświadczenia na zwierzętach tak wiele wysiłku i środków, tak wielu naukowców związało z nimi karierę, że mało kto jest zainteresowany metodami alternatywnymi. A także rzetelnymi badaniami przydatności testów na zwierzętach."Jak widać, największym problemem jest kwestia etyczna i finansowa, a nie ewentualny brak możliwości wymiany dotychczasowych metod na na zawierzętach kosmetyki nie są zawsze tańszeDrugim najpopularniejszym mitem w sprawie jest twierdzenie, według którego kosmetyki nietestowane na zwierzętach są droższe. Rzeczywiście wspomnieliśmy powyżej, że technologie zastępcze nie są tanie, jednak same upodobania klientów, którzy zaczęli świadomie wybierać marki cruelty-free, doprowadziły do zmian także w nieco tańszych firmach. Odejście od brutalności zwiększa bowiem sprzedaż. Z nowej listy (październik 2019) wynika, że na zwierzętach testują między innymi Balenciaga, Calvin Klein Cosmetics, Chloe, Dolce & Gabbana, Dior, Lancome, czy też Yves Rocher. Z testów na zwierzętach zrezygnowały za to na przykład Ziaja, Eveline Cosmetics, Perfecta, Wibo oraz Bielenda. Jak więc widzimy, droższe nie zawsze oznacza w tym przypadku bardziej PETA, Radio ZETNastępny artykułzwierzętamedycynaNaukatechnologiaNie przegap żadnych najciekawszych artykułów! Kliknij obserwuj na: Google News Powiązane artykuły
Brawo! Nowy Jork zostaje dziesiątym stanem, który zakazuje sprzedaży kosmetyków testowanych na zwierzętach. Gubernator Kathy Hochul podpisała w piątek ustawę, która sprawi, że Nowy Jork stanie się 10. stanem, który zabrania sprzedaży kosmetyków testowanych na zwierzętach. Koniecznie zajrzyj na f7.pl Członkini zgromadzenia Linda B. Rosenthal ogłosiła w piątek, że jej ustawa
Dziś chciałabym poruszyć problem którego wiele osób nie dostrzega. Problem wobec którego dużo osób pozostaje obojętnych, ale na szczęście sporo osób jest nim także całkowicie poruszonych i chwała im za to. Żyjemy w dość dziwnych czasach, w których pieniądz stawiany jest ponad wszystkimi wartościami, a żądza zysku tak silna, że coraz częściej przyjęło się sięgać po najokrutniejsze metody służące osiąganiu korzyści. Dlaczego firmy stosują takie procedury? Odpowiedź jest prosta i jednocześnie tragiczna – pieniądze. Prawdopodobnie większości z Was przynajmniej kilka razy w życiu obiło się o uszy, że jakiś kosmetyk lub środek chemiczny był testowany na zwierzętach. Zastanawialiście się kiedykolwiek co to dokładnie oznacza? Na czym właściwie polega testowanie, na jakich zwierzętach jest praktykowane i w jaki sposób się odbywa? Ostatnio postanowiłam zgłębić ten temat i wiecie co? To czego się dowiedziałam jest przerażające i uważam, że należy głośno o tym mówić. Trzeba uświadamiać ludzi, że za wieloma dobrze nam znanymi kosmetykami i produktami do pielęgnacji kryje się mroczny proceder. W jaki sposób przeprowadzane są badania? Test Draize’a – badanie toksyczności ostrej Test najczęściej przeprowadzany na królikach i świnkach morskich. Testowaną substancję aplikuje się zwierzęciu pod powiekę. Króliki ubrane są w specjalne kołnierze uniemożliwiające drapanie podrażnionego i swędzącego oka. Testy z reguły trwają ok. 24 godzin. W tym czasie zwierzęciu aplikowana jest coraz większa ilość badanej substancji (np. szamponu do włosów). Następnie zwierzę obserwowane jest przez 14-21 dni. W przypadku nieodwracalnych uszkodzeń oczu lub skóry, zwierzę jest uśmiercane. Oczywiście przed upływem tego czasu zwierzę przeżywa okropną męczarnię, bardzo często doznaje silnego zapalenia spojówek lub jego oko zostaje całkowicie zniszczone i zwierzę traci wzrok. Jeśli do znacznych podrażnień nie doszło, zwierzę może zostać wykorzystane do testów ponownie. Test na podrażnienie skóry Ostrzyżone i częściowo okaleczone partie skóry królika poddaje się działaniu testowanych substancji. Mogą przy tym wystąpić podrażnienia skóry i stany zapalne. Zwierzę w tym celu przetrzymywane jest w specjalnej klatce lub wyposażone w obrożę uniemożliwiającą lizanie, czy drapanie ran. Test LD50 – test na tzw. „dawkę śmiertelną” W przypadku testów na toksyczność za materiał badawczy służą myszy lub szczury. Każde ze zwierząt otrzymuje określoną dawkę testowanej substancji. Badana substancja dodawana jest do pokarmu lub serwowana ssakowi poprzez zmuszenie do połknięcia środka za pomocą sondy wewnętrznej. Niektóre substancje wstrzykiwane są domięśniowo, dożylnie albo zwierzę musi je wdychać. Po upływie kilku dni u zwierząt występują skurcze, paraliż oraz inne reakcje, włącznie ze śmiercią. – Metody alternatywne w stosunku do testów na zwierzętach Należy powiedzieć to wprost – przy obecnym stanie wiedzy, wykonywanie testów na zwierzętach nie jest konieczne. Świetną alternatywą są badania komórkowe in vitro, będące przyszłością nauki. Dotyczą one badania procesów biologicznych w warunkach sztucznych, czyli poza żywym organizmem. W tym celu prowadzone są hodowle komórkowe mające w założeniu utrzymanie przy życiu oraz namnożenie komórek organizmów żywych. W zależności od potrzeby, mogą być to hodowle bakterii, drożdży, komórek roślinnych czy zwierzęcych. Badania te pozwalają na testowanie cytotoksyczności kosmetyków, jak wchłaniania przez skórę, działania żrącego na skórę oraz ostrej fototoksyczności. Ich przeprowadzenie jest stosunkowo proste, a co najważniejsze dają rzetelne, porównywalne i odtwarzalne wyniki nie powodując przy tym cierpienia. Coraz częściej badania przeprowadzane są także na sztucznej skórze. Modele sztucznej skóry są aktualnie niezastąpione w badaniu przenikalności składników aktywnych kosmetyków w głąb skóry. Wyniki uzyskiwane za pomocą badań na sztucznej skórze są w ogromnym stopniu zbliżone do wyników eksperymentów przeprowadzanych na zwierzętach. Czy istnieje sensowne uzasadnienie testów na zwierzętach? Biorąc pod uwagę aktualny stan nauki nie ma żadnego logicznego i sensownego uzasadnienia przeprowadzania testów na zwierzętach. Testy na zwierzętach oparte są na założeniu podobieństwa modelu zwierzęcego do modelu ludzkiego. Pomijany jest tutaj jeden niezwykle istotny fakt – pomimo licznych podobieństw, między organizmem ludzkim i zwierzęcym zawsze istniała i istnieć będzie ogromna ilość różnic. Reakcja organizmu zwierzęcia na działanie danej substancji nie musi być identyczna z reakcją organizmu człowieka. Nie ma tutaj mowy o 100% podobieństwie, co jeszcze bardziej skłania do zastanowienia się, dlaczego tak drastyczne metody wciąż są praktykowane. Skoro istnieją metody alternatywne o zbliżonej skuteczności do testów na zwierzętach, a przeprowadzanie testów może odbywać się bez cierpienia bezbronnych zwierząt, to dlaczego tak wiele firm wciąż testuje na zwierzętach? Jak zwykle wszystko rozchodzi się o pieniądze. Wdrożenie etycznych metod testowania powiązane jest z odpowiednim wyposażeniem laboratoriów i inwestycją w nowoczesny sprzęt oraz z zatrudnieniem wykwalifikowanych specjalistów. Nie można usprawiedliwiać wykonywania testów na zwierzętach tłumacząc, że tego rodzaju badania mają dostarczyć jak największego pożytku, korzyści i wiedzy. Równie dobrze można byłoby usprawiedliwiać używanie ludzi wbrew ich woli do eksperymentów, ponieważ takie działanie przyczyniłoby się do rozwoju nauki. Rozwój nauki nie powinien odbywać się za wszelką cenę. Nie może odbywać się kosztem słabszych, nie mających możliwości obrony istot. W historii mieliśmy już przypadki, w których żądza wiedzy okazała się silniejsza od etyki i wartości ludzkich. Doskonałym przykładem są badania dr Mengele podczas II Wojny Światowej. Co z zakazem testowania na zwierzętach? W Europie obowiązuje obecnie całkowity zakaz testowania kosmetyków i ich składników na zwierzętach. Zakaz testowania na zwierzętach wprowadzany był stopniowo. W 2004 roku wprowadzony został zakaz testowania na zwierzętach gotowych produktów kosmetycznych. W 2009 roku zakazano testowania na zwierzętach także składników kosmetyków. Z dniem 11 marca 2013 na terenie Unii Europejskiej wprowadzono zakaz całkowity zabraniający jednocześnie importu oraz sprzedaży kosmetyków i składników testowanych na zwierzętach. Zakaz nie dotyczy leków, suplementów diety, czy samych substancji chemicznych. „Komisja zobowiązała się do dalszego wspierania rozwoju metod alternatywnych oraz współpracy z krajami trzecimi, aby przyjęły one europejskie podejście. To wielka okazja dla Europy, aby dać przykład odpowiedzialnej innowacji w kosmetykach bez kompromisu w kwestii bezpieczeństwa konsumenta”. – ogłosił Tonio Borg, komisarz UE ds. zdrowia Podwójne oblicze firm Od daty wprowadzenia całkowitego zakazu testowania na zwierzętach, firmy nie wprowadzają na rynek europejski gotowych produktów ze składnikami, które po tej dacie testowano na zwierzętach dla celów kosmetycznych. Jednak te same firmy jednocześnie wprowadzają swe produkty na inne rynki, gdzie testowanie na zwierzętach jest prawnie dozwolone lub nawet obowiązkowe. I tak przykładowo, dana firma na terenie Unii Europejskiej oferuje produkt nietestowany na zwierzętach i w tym samym czasie produkt ten wprowadzany jest na rynek chiński, gdzie takie testy są przeprowadzane. O takiej firmie nie można powiedzieć, że jest „cruelty free”, choć niejednokrotnie taka firma szczyci się, że jest przyjazna dla zwierząt. Wiele firm bazuje oczywiście na istniejących już danych dotyczących bezpieczeństwa danej substancji. Jednak gdy wprowadzają swój produkt na rynek chiński, przeprowadzenie testów na zwierzętach jest obowiązkowe. Na chwilę obecną w Chinach istnieje obowiązek testowania na zwierzętach wszystkich kosmetyków importowanych do Chin. Firmy, które chcą być obecne na chińskim rynku kosmetycznym, mają obowiązek finansować przeprowadzane testy. Władze lokalne Chin poddają testom na zwierzętach, we własnych ośrodkach, wszystkie produkty kosmetyczne trafiające na ten rynek. Wszystkie marki, które chcą wprowadzić swoje produkty na rynek chiński, muszą się temu prawu podporządkować i nie ma od tej reguły żadnego odstępstwa. Wszystkie produkty europejskich i amerykańskich marek (zarówno tych znanych na całym świecie, jak i mniej znanych), które obecne są na rynku chińskim, były testowane na zwierzętach. Każdy zakaz da się obejść Warto wiedzieć, że rozporządzenie Komisji Europejskiej przewiduje pewne odstępstwa od zakazu testowania na zwierzętach. W wyjątkowych okolicznościach, gdy powstaną „poważne obawy dotyczące bezpieczeństwa” istniejącego składnika kosmetycznego, państwo członkowskie może zwrócić się do Komisji Europejskiej o zastosowanie odstępstwa od zakazu. Testowane kosmetyki wciąż dostępne w drogeriach Należy pamiętać, że z dniem 11 marca 2013 r. z półek europejskich drogerii nie zniknęły testowane na zwierzętach kosmetyki. Wprowadzony zakaz dotyczy jedynie nowych produktów i ich składników. Na półkach drogerii wciąż dostępne są produkty, które były testowane na zwierzętach. Często są to produkty znanych i cenionych na całym świecie marek kosmetycznych. Warto wybierać kosmetyki świadomie Jeśli spadnie sprzedaż produktów firm testujących na zwierzętach, będą one zmuszone zmienić swoją politykę. Najprościej mówiąc, przestanie być to dla wszystkich opłacalne. Warto więc wspierać firmy, które od zawsze deklarowały, że są wolne od okrucieństwa wobec zwierząt. Przyjęte regulacje prawne bez wątpienia są krokiem do w pełni humanitarnego testowania kosmetyków, jednak należy pamiętać, że w wielu krajach spoza Unii Europejskiej przepisy mogą być całkowicie odmienne. Decyzja o wyborze kosmetyku należy do każdego z nas. Skoro mamy możliwość kupienia produktów, których powstanie nie było okupione cierpieniem zwierząt, to dobrze byłoby z takiej możliwości korzystać. Jak sprawdzić czy dana marka testuje na zwierzętach? Odnalezienie wiarygodnych informacji na ten temat nie jest sprawą prostą. Do tej pory nie stworzono listy, która uwzględniałaby wszystkie marki kosmetyczne. Dostępne w sieci materiały bardzo często nie są aktualne. Pomocne mogą okazać się wyszukiwarki i listy tworzone przez organizacje walczące o prawa zwierząt. Linki do takich list znajdziecie w artykule: Lista firm testujących na zwierzętach – aktualne dane Świetnym rozwiązaniem wydaje się skierowanie pytań dotyczących testowania bezpośrednio do interesującej nas firmy kosmetycznej. Warto jednak pamiętać, że firmy udostępniają często nieprawdziwe lub niepełne informacje dotyczące przeprowadzania testów. Najczęściej spotykane przypadki, w których transparentność firm okazuje się fikcją, opisałam w artykule: Testy na zwierzętach vs nieprawdziwe deklaracje firm kosmetycznych Co sądzicie o testowaniu na zwierzętach? Kupujecie kosmetyki nietestowane na zwierzętach, czy nie zwracacie na to uwagi? Jestem bardzo ciekawa Waszych opinii.W 2022 oczekiwany jest wzrost rynku o 2,2% do 4 mld euro, natomiast w latach 2022-2026 na poziomie 5,5% średniorocznie. Według Cosmetics Europe Polska z rynkiem detalicznym o wartości 4 mld euro jest szóstym rynkiem w Europie, ustępując Niemcom, Francji, Włochom, Brytyjczykom i Hiszpanom. Produkcja sprzedana przedsiębiorstw zajmujących
Zwierzę to nie rzecz Już znacznie wcześniej zaczęły powstawać organizacje dbające o prawa zwierząt i walczące z wszelkimi przejawami znęcania się nad nimi. Ostatnio głośno zrobiło się wokół tematu kosmetyków testowanych na zwierzętach. W laboratoriach w Stanach Zjednoczonych co chwilę giną setki zwierząt. Często nie zdajemy sobie sprawy, jak dużą skalę przybrało to zjawisko. Firmy i kampanie zlecające badania często usprawiedliwiają się, że nie mają innego wyboru i stosują właśnie takie rozwiązanie – bez zbędnych trudności, bez większego zaangażowania, bez myślenia o zwierzętach – cierpiących, wystraszonych, żyjących często w niezgodnych z przepisowymi wymogami warunkach. Okazuje się jednak, że dzięki nowoczesnym technologiom pojawiają się innowacyjne możliwości, jak np. przeprowadzanie testów i badań medycznych na syntetycznych imitacjach ludzkiej skóry. Możliwe jest więc takie działanie, dzięki któremu uniknie się cierpienia zależnych od nas zwierząt: „Zwierzę, jako istota żyjąca, zdolna do odczuwania cierpienia, nie jest rzeczą. Człowiek jest mu winien poszanowanie, ochronę i opiekę” (Ustawa z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt). Co więc robić? Nie kupujmy produktów, których producenci testują je na zwierzętach! Teraz pytanie – jak możemy to sprawdzić? Testowany czy nie? Przede wszystkim, aby zdobyć takie informacje, musimy się nieco w tę tematykę zagłębić. Rzadko bowiem pojawiają się jakiekolwiek oznaczenia na opakowaniach, a jeśli już są, to często przybierają różne formy (sam napis lub różna grafika). Pewnym w 100% jest znak białego królika na czarnym trójkącie. Jeśli nie widzimy niczego na opakowaniu, to zawsze możemy zaczerpnąć informacji u producenta lub na specjalnych listach publikujących nazwy firm testujących i nie testujących swoje produkty na zwierzętach. Plusem tych wykazów jest to, że są one stale aktualizowane przez zarządzające nimi organizacje, jednak problemem może być fakt, że jest ich kilka i układane są według różnych kryteriów. Zobacz też serwis Zdrowie i uroda Gdzie znajdziemy takie listy? Wiarygodnym źródłem jest wykaz OK! Club, następnie lista firm od PETA (Ludzie na rzecz Etycznego Traktowania Zwierząt), BUAV (Brytyjskie Stowarzyszenie Przeciw Wiwisekcji) i kilka innych. W przedstawionych dokumentach rozróżniane są również te firmy, które w składnikach swoich produktów w ogóle nie zawierają substancji pochodzenia zwierzęcego (produkty dla wegan) lub zawierają tylko niektóre z nich, które jednak otrzymywane są bez szkody dla zwierząt, jak np. wosk pszczeli (ma częste zastosowanie jako środek ochronny skóry) lub propolis, czyli tzw. kit pszczeli (mający z kolei właściwości dezynfekcyjne). Znane i nieznane marki Zaznajomienie się z takimi listami jest dla nas poszerzeniem wiedzy w tym temacie. Nie jedna osoba się zdziwi, jak wiele znanych marek, polecanych przez ekspertów z danej dziedziny czy też sławnych osobistości, znajduje się na liście negatywnej – testującej swoje produkty na zwierzętach. Warto więc się zastanowić zanim sięgnie się po promowany kosmetyk, czy czasem przy jego wytwarzaniu nie ucierpiało jakieś bezbronne zwierzę. Wiarygodnym i dobrym sposobem dla wskazania produktów, które nie przyczyniają się do cierpienia zwierząt, są różnego rodzaju oznaczenia wydawane przez organizacje i fundacje zajmujące się prawami zwierząt. Przykładem może tutaj być certyfikat „V” dla wegetarian i dla wegan. Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!, wydawca Miesięcznika VEGE, to działająca od 2000 roku organizacja pozarządowa, która już drugi raz honoruje takim znakiem tych dystrybutorów i producentów, których produkty i usługi przeszły kontrolę zgodności i są oficjalnie uznane za przyjazne zwierzętom i środowisku. Dokładnie oznacza to, że takich produktów nie testowano na zwierzętach, a poszczególne składniki nie były modyfikowane genetycznie. Ponadto w produkcji nie używano składników pochodzenia zwierzęcego, od zwierząt z uboju (np. kawior, jedwab, kolagen, elastyna, żelatyna, łój, piżmo, tran itp.), czy też wiążących się z dokonywaniem na nich zabiegów chirurgicznych. Tak więc myślenie, że jedna osoba nic nie zdziała przeciw wielkim korporacjom, jest błędne. Takich pojedynczych osób jest coraz więcej i więcej, zwiększa się tym samym liczba osób świadomych sytuacji zwierząt, które chcą coś z tym zrobić. Weganizm i wegetarianizm również są deklaracjami wsparcia. Na początek jednak można zacząć od kupowania produktów tzw. cruelty-free – tych, które powstawały bez cierpienia zwierząt. Zobacz też serwis Prawa pacjenta Uwaga! Powyższa porada jest jedynie sugestią i nie może zastąpić wizyty u specjalisty. Pamiętaj, że w przypadku problemów ze zdrowiem należy bezwzględnie skonsultować się z lekarzem!
Największe koncerny tytoniowe przyznały się do testowania swoich wyrobów na zwierzętach, głównie psach i szczurach. Po trzymiesięcznym okresie badań zwierzęta są uśmiercane, a zwłoki poddawane sekcji. Testy na zwierzętach przeprowadzane są od lat w laboratoriach na całym świecie. Najczęściej mówi się o tych kosmetycznych i medycznych. Mniej utrwalone w społecznej Testowanie kosmetyków na zwierzętach to kontrowersyjny temat, ale myślę, że śmiało można powiedzieć, że większość z nas mając wybór, wybrałaby kosmetyki nietestowane. Ale jak dobrze znasz temat testowania? Temat testowania często zamknięty jest w czarno-białej opowieści, gdzie złe i krwiopijcze korporacje na siłę testują kosmetyki na zwierzętach, by potem zarabiać grube miliony. Ale czy te sprawy są naprawdę tak proste? Od ponad 5 lat siedzę w temacie testowania na zwierzętach oraz bezpieczeństwa kosmetyków i powiem Wam, że te sprawy nie są wcale tak proste. Choć chcielibyśmy wierzyć, że u źródła problemu są rządne zysków korporacje, prawda jest taka, że od wielu lat większość firm nie testuje swoich produktów na zwierzętach. Modę na to rozpoczął Revlon, który był jedną z pierwszych firm, które ogłosiły, że nie będą testować i przez lata wiele innych dołączyło do tego ruchu. Jednak większość z nich dalej funkcjonuje na listach PETA jako firmy testujące. O co chodzi? Jest kilka problemów z klasyfikowaniem firm jako nietestujących. Podam Wam przykłady. 1. Firma A i firma B kupują nietestowany składnik X od laboratorium. Firma B zleca laboratorium przetestowanie składnika X na zwierzętach. Czy firma A może dalej deklarować, że używa składników nietestowanych na zwierzętach? 2. Firma D opracowała bez testowania składnik Y. Firma E, która jest w układzie partnerskim z firmą D, zaczyna produkować kosmetyki ze składnikiem Y. W pewnym momencie jednak firma D decyduje się przetestować składnik Y na zwierzętach. Czy firma E, która nie zlecała żadnych testów, może dalej deklarować, że używa składników nietestowanych? 3. Firmy F, G i H używają składnika Z, który nigdy nie był testowany na zwierzętach. Uniwersytet I w ramach badań naukowych decyduje się przeprowadzić testy składnika Z na zwierzętach. Czy firmy F, G i H, które w żaden sposób nie zlecały, ani nie sponsorowały owych badań i nie mają żadnych powiązań z uniwersytetem I, mogą dalej deklarować, że nie testują na zwierzętach? 4. W ramach badań medycznych testuje się produkt Q. Jest on jest używany na delikatnych organach ludzkich i ma znaczenie w polepszaniu jakości życia pacjentów. Ze względów bezpieczeństwa, produkt Q testowany jest początkowo na zwierzętach. Istnieje też firma J, która w żaden sposób w owych testach nie uczestniczy, nie sponsoruje ich ani nie zleca. Używając technologii produktu Q oraz faktu, że dzięki testom na zwierzętach produkt Q jest uznawany za bezpieczny, firma J produkuje produkt X, który służy celom kosmetycznym. Czy w tym układzie produkt X jest testowany na zwierzętach i czy firma J może deklarować, że nie testuje na zwierzętach? Te problemy może brzmią abstrakcyjnie, ale są realnymi problemami. Sama zetknęłam się z przykładem numer 1, gdy agencja marketingowa, z którą współpracowałam, bardzo chciała uzyskać od swojego klienta - światowej firmy kosmetycznej - deklarację, że nie testują (taka deklaracja ma ogromną wartość marketingową). Firma odpowiedziała, że choć sami NIGDY nie zlecili żadnego testu, nie mogą zagwarantować, że inna firma nie zleciła takowych testów. Nie czuli, że w takim wypadku mogą zadeklarować, że są "cruelty free". Jednak, wiele firm deklarujących, że są cruelty-free nie ma takich skrupułów. Problem numer 2 dotyka wszystkich marek, zrzeszonych w ramach konglomeratów jak Estee Laurder czy L'Oreal. Gdy marki te wchodziły na rynek chiński, wszystkie podmarki w ramach tych grup zostały przez PETA ochrzczone jako testujące na zwierzętach. Na rynku chińskim jest zasada, że nie trzeba testować składników, które już raz zostały przetestowane. Więc większość produktów zostanie dopuszczonych bez żadnego problemu i dodatkowych testów, zwłaszcza, jeśli mają proste składy. Ale jeśli zawierają jakiś nowatorski, opatentowany składnik, ów składnik zostanie przetestowany. Ten przypadek można rozciągnąć na Mexoryl - bardzo stabilny filtrs UVA, opatentowany przez L'Oreal. Gdy LOreal wprowadzał firmę Khiels na rynek chiński (a Khiels używa między innymi Mexorylu w swoich kremach przeciwsłonecznych), nagle wszystkie firmy z wachlarza L'Oreal, uwzględniając The Body Shop, okrzyknięto jako testujące - nawet te, które nie używają wymagających testowania składników. Mimo tego, Khiels wciąż uważa się za firmę nietestującą. The Body Shop nie prowadzi też sprzedaży swoich produktów w Chinach. Problem numer 3 jest moim zdaniem najgorszy i jednocześnie świadomość jego jest NAJMNIEJSZA. Uniwersytety i ośrodki naukowe są największymi i najbardziej bezwzględnymi miejscami torturowania zwierząt, ale nikt nie ma prawa im nic powiedzieć. Unia Europejska zakazała laboratoriom komercyjnym testowania, ale nie zabroniła nic uniwersytetom. Testowanie na zwierzętach w ramach powtarzanych po milion razy eksperymentach, to szara rzeczywistość uczelni. Co jakiś czas robione są bardziej innowacyjne eksperymenty, ale o ile firmy komercyjne robią je w ramach testów in vitro, badacze w ośrodkach naukowych nie mają żadnych ograniczeń. Prowadząc tego bloga, znajduję co chwilę testy tego czy innego składnika na zwierzętach - właśnie w wykonaniu uniwersytetów. Żadna firma kosmetyczna za te badania nie płaci. Czasem są one wykonywane pod pretekstem medycznych poszukiwań, ale w większości przypadków jest to robienie czegoś po to, by móc dostać tytuł czy grant naukowy. Czwarty przypadek odnosi się do problemu soczewek. Firmy jak Bauch & Lomb testowały soczewki na zwierzętach, bo testowanie na oku człowieka jest zbyt ryzykowne. Soczewki kontaktowe mają wartość kosmetyczną, ale ciężko odmówić im wartości medycznej. Ale są firmy, które produkują soczewki stricte kosmetyczne, gdzie ciężko dopatrzeć się jakieś wartości medycznej. Czy firmy wykorzystujące medyczne technologie do niemedycznych celów mogą deklarować, że nie testują swoich produktów na zwierzętach? Chciałam Wam zwrócić uwagę, że temat testowania jest o wiele bardziej złożony, niż niektórzy próbują nam go "sprzedać". Tak łatwo przekierować gniew na bogate korporacje, tak łatwo jest w świecie marek widzieć złoczyńców. Ale o wiele trudniej jest np. narzucić ograniczenia uczelniom. Odruchowo nienawidzimy korporacji, ale świat nauki chcemy darzyć szacunkiem. Progresywne prawodawstwo w sprawie testowania może i wyeliminuje przypadki 1 i 2, ale 3 i 4 są właściwie pozostawiane bez komentarza i bez żadnej świadomości ich istnienia. Czy w tak zagmatwanym świecie, możliwe jest nawet używanie kosmetyków nietestowanych na zwierzętach? W pewnym sensie, nie ma takiej możliwości. Wszystkie składniki dostępne na rynku zostały już przetestowane na zwierzętach - niekoniecznie na zlecenie firm kosmetycznych, ale może w ramach badań naukowych na uczelniach. Jedyne co możemy robić, to szukać kosmetyków, opartych na znanych i nie patentowanych składnikach. Dlatego myślę, że warto unikać firm, deklarujących władanie dziesiątkami patentów i zamiast tego wybierać kosmetyki o "typowych" składach. I warto umieć czytać składy - nie mówię tutaj o jakimś wysokim poziomie wiedzy, ale nawet pobieżna umiejętność rozpoznania nazw prostych składników, daje nam więcej kontroli nad tym, co kupujemy. Jeśli jakiś składnik nie jest nam znany, polecam wyszukać go na anglojęzycznej Wikipedii (polskie opisy są bardzo często niewystarczające) i przejrzeć też materiały źródłowe w na ich temat, co często pozwala wychwycić, w jaki sposób dany składnik był testowany. Kiedyś wspominałam, że firmy koreańskie chętnie deklarują, że nie testują swoich produktów na zwierzętach - jest to postrzegane jako świadectwo jakości i bezpieczeństwa (tak dobre i naturalne, że nie trzeba testować). Znalazłam listę, stworzoną przez koreańską organizację, promującą używanie kosmetyków cruelty-free. Gwiazdka w pierwszej kolumnie oznacza brak testów na zwierzętach, w drugiej zaś oznacza, że firma nie używa produktów odzwierzęcych; trzecia gwiazdka oznacza, że firma nie eksportuje do Chin: Marki, które nie testują oraz nie są sprzedawane w Chinach, uwzględniają Sidmool. Na liście firm nietestujących są też firmy Etude House, Innisfree, Sulwhasoo oraz IOPE. Jak wspominałam, sprzedawanie produktów w Chinach nie jest równoznaczne z testowaniem, jeśli marka nie używa wymyślnych składników. Jako nietestujące deklarują się również firmy BRTC oraz Skin79. Oczywiście te deklaracje nie obejmują sytuacji, opisanych we wcześniejszej części artykułu. Oznaczają jedynie, że owe firmy nie zlecają nikomu wykonywania testów na zwierzętach. .